subskrypcja: Wpisy | Komentarze

Nielegalny wykład I

10 komentarze

Toledo-caligrafiaOtóż…

Nie wiedzieć czemu moja macierzysta Alma Mater  nie zaproponowała mi pozostania na uczelni. Boli mnie to do dziś, ale jakoś staram się z tym żyć. Postawili piątkę na dyplomie (czy też nawet bdb +), a potem kazali sobie iść w świat  z całym pakietem złudzeń. Muszę sobie tę stratę powetować chociaż tu na blogu i od czasu do czasu zredagować jakieś wystąpienie na wysokim „C”.  Postanowiłam tymczasem wykładać Wam dorywczo filozofię architektury, ale nie tak jak to czynią na UW, gdzie według wzmianki z informatora ECST:

Przedmotem szczególnego namysłu będą dokonujące się we współczesnym myśleniu o architekturze przewartościowania współbrzmiące z anty-wzroko(logo)centrycznym nurtem w refleksji humanistycznej i wpływem na architekturę różnych kierunków współczesnej filozofii zarówno tych ukierunkowanych na ciało i eksponowanie wielozmysłowego wymiaru i wysokiej złożoności związania człowieka światem (Merleau-Ponty, H. Schmitz, G. Böhme, Deleuze) jak tych heterologicznych (Derrida, Tschumi)- ukierunkowanych na demaskowanie założeń wpisanych w europejską tradycję architektoniczną blokujących swobodną architektoniczną twórczość.

Przepiękna fraza, musiałam ją zacytować  bo jest dłuższa niż najlepszy skok Małysza-  taka wielopoziomowa, obfita w niedocieczone znaczenia  i w ogóle, jak mawia Pilch „z grzybkami ją podawać”. Mnie niestety interesują inne wątki w architekturze i urbanistyce, które zapowiada następująca trawestacja „Nie pytaj co Ty możesz zrobić dla architektury, ale  co architektura może zrobić dla Ciebie”.  Kompetencje w tej materii mam  zerowe, ale za to chęci- przysłowiowe, zupełnie jak w złotej myśli „nie matura , lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera”.

Wprowadźmy się zatem w odpowiedni klimat rozważań.

Poczta. I już wiemy, o co chodzi, bo w każdym mieście oddziały pocztowe wyglądają podobnie. Funkcjonują w obrębie jakichś pawilonów, które w całym bloku wschodnim wyglądają podobnie, czyli obezwładniająco paskudnie. Czy komuś przychodzi do głowy słowo „architektura” gdy wchodzi do pawilonu? Idę o zakład, że nie. Poczta jest zdaje się jednym z ostatnich miejsc w wolnej Polsce, gdzie wciąż egzystują ogonki, pozawijane kolejki, a w nich nerwusy typu „halo! Pan tu nie stał! Co jest kurde?!”. Dlaczego tak się dzieje, że ludzie na poczcie stają się dla siebie niczym nabuzowane rottweilery, a przynajmniej jak te małe hałaśliwe Yorki lub maltańczyki ?

drzwi- kaligraf

Bo wszystkiemu winien jest dotkliwy brak architektonicznego kunsztu w miejscach użyteczności publicznej! Owszem, ja wiem, że te Paniusie pocztowe dalekie są od ideału, ale zostawmy ludzi w spokoju, czepmy się wreszcie okoliczności, w których ludzie stają się mniej ludzcy. Primo: oczekują na audiencję przy okienku wpatrując się w pospolite do bólu materiały i kształty. Secundo: ściany spotykają się z sufitem pod  wulgarnym kątem prostym bez łagodzących ich ostrość zaokrągleń. Tertio: oświetlenie niemal przemysłowe, jakieś jarzeniówki i inne fabryczne lampy. Quatro: wokół jarmarczne widoki czyli pstre pocztówki, kalendarze, kolorowy badziew.
I już rozumiecie, prawda? Jest to „architektura” pawilonu, która podpowiada: bądź prostak, wykłóć się o swoje, pilnuj swojego miejsca w kolejce jak owaczarek niemiecki, nie daj se krzesła podsiąść, reaguj na babsztyle co ukradkiem chcą wejść przed ciebie…etc.

I spójrzcie obok. To są drzwi (wrota?) do oddziału pocztowego w Toledo. Byłam tam kilka razy podczas moich 4 wypraw do Toledo. Za każdym razem, uchylając te małe drzwi w wielowiekowych skrzydłach u wejścia- staję się człowiekiem, który pokornieje, bo jego 5 zmysłów zamiera uderzone pięknem mijanych drewnianych, pokręconych schodów, azulejos i wszystkich tych architektonicznych detali, które sprawiają, że człowiek przypomina sobie, że na świecie obowiązuje piękno (=dobro).

Owszem, sam budynek- jak to w Toledo bywa- jest pewnie starszy niż nasz Wawel. Trudno się mówi. Gdy Rzymianie, a później Wizygoci rozpoczynali budowę dziedzictwa architektonicznego Hiszpanii u nas gęstniała puszcza i ledwie się zanosiło na poród Mieszka I. Tylko dlaczego po dwudziestu wiekach, wciąż pozwalamy, żeby było u nas dziko w przestrzeni miejskiej, paskudnie, pstrokato i jarmarcznie ? Czy to takie niewykonalne zaprojektować ciekawy pawilon, przyjemny oddział pocztowy ? Tak żeby oko ślizgało się po gzymsach, rozetach, ornamentach, zamiast pilnować czy też przypadkiem nikt nie ma złych zamiarów i nie chce nas przechytrzyć w gonitwie po znaczek?

Koniec wykładu. Czy komuś się nie podobało? Ręka do góry…

Uff, nie widzę…

 

A ponieważ piszę za dużo i za często, to następny wpis ukaże się dopiero wtedy, jak 4 osoby zostawią tu komentarz (nie musi być miły). To nie szantaż. To dodawanie sobie niezbędnej otuchy, że nie piszę sobie a muzom.

  1. Bardzo ciekawe spostrzeżenie. Miałem trochę podobne refleksje porównując dwie porodówki – obie z tego samego miasta, obie na kontrakcie z NFZ. W jednej zbiorcza sala wystrojem przypominająca umieralnię. W drugiej osobne pokoiki, urządzone po domowemu, ciepłe kolory, kabina prysznicowa. Jestem przekonany, że opisane różnice niebywale rzutują na przebieg porodu.

    • Małgorzata Wołczyk says:

      Oj to Pan trafił w samo sedno sprawy! Moje pierwsze doświadczenie z porodówką sprawiło, że stanęła mi w oczach weterynaria z rodzinnego miasteczka, gdzie owszem – leczono,ale też usypiano i zarzynano wszelkiej maści zwierzęta domowe i gospodarskie. I dlatego potrzeba, aby partnerzy towarzyszyli kobietom. Ktoś musi odwracać uwagę biedaczki od starej boazerii i całej tej scenerii, która przywodzi o czarną rozpacz zamiast „siły natury”. Pozdrawiam serdecznie!

  2. Molek_książkowy says:

    A nie domyśla się Pani,że większość ludzi nie lubi pisać i stąd ta mała liczba komentarzy?

    • Małgorzata Wołczyk says:

      No niestety nie… Jako skryba mam przekonanie, że pisanie to czysta przyjemność, wręcz hedonistyczna.
      Pozdrawiam i dziękuję za pocieszenie.

  3. Fajny pomysl z tymi wykladami. Poprosze jeszcze.

  4. Podoba mi sie tez ze jest „nielegalny” ;-)

    • Małgorzata Wołczyk says:

      Oj bardzo nielegalny, bo ja nie mam żadnych papierów, żeby urządzać prelekcje publiczne na temat architektury. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie

  5. Poproszę o następny wpis i wykład również. To niegodziwe torturować wiernych,acz cichych czytelników długim milczeniem. ;-) Pozdrawiam!

    • Małgorzata Wołczyk says:

      Aż nie wierzę…ale chętnie dam się nabrać na te komplementy. Dzięki Ci. Pozdrawiam!
      Zaksięgowany 4 komentarz więc zaraz coś nagrafomanię…