subskrypcja: Wpisy | Komentarze
szukaj na stronie
Nielegalny wykład II
Pora znów wstąpić na katedrę i wygłosić parę epokowych tez, powstających metodą chałupniczą dla odreagowania zjawisk z życia codziennego, tudzież pracy nad przynudnawym zleceniem.
Dzisiaj przedmiotem prelekcji będą wstępne rozważania o moim, chyba jednak ulubionym stylu w architekturze – gotyku. Może nawet nie tyle o nim samym, co o filozofii, którą według mnie emanuje.
Nie! Stop! No błagam, proszę się nie rozchodzić, będzie zbyt krótko żebyście zdążyli przysnąć.
„Gotyk na dotyk” -tak reklamuje się jedno z miast, do których mam wielką słabość, bo spędziłam tam 3 miesiące życia, pracując w jednym z teatrów. Tak, chodzi o Toruń. Brawo, odgadliście mimo że nic nie wspomniałam o Rydzyku. Miałam tam uroczy gabinecik, a co ważne w kontekście genezy mojej adoracji wobec gotyku- za oknem pozostałości po dawnym zamku krzyżackim. Trzeba przyznać, że upłynął chyba miesiąc zanim dowiedziałam się, że ta ostatnia resztka ocalałych zabudowań pamiętających XIII wiek, w które wpatrywałam się łapiąc wenę do pisania, to po prostu hm… wieża ustępowa Krzyżaków, czyli mówiąc bez ogródek: kibelek zwany „Gdanisko”. Powinnam raz na zawsze obrazić się na wszystkie mury wieków średnich, ale zrozumiałam wtedy, że… nic nie rozumiem i pora zacząć przyglądać się starociom z większą uwagą. Nie wszystkim, co prawda, ale tym w szczególności, za którymi stał potężny imperatyw i wola zbudowania Bogu ziemskiego domu, a więc – majestatycznym katedrom.
Widzieliście pewnie Notre-Dame w Paryżu? Opactwo Westminsterskie w Londynie? Il Duomo w Mediolanie? Katedrę w Kolonii ? Pradze ? (Idę o zakład, że coś Wam się udało „odfajkować” z tej lub podobnej listy.)
Szóstym zmysłem blogerki wyczułam lekką konsternację u tych, którzy do kościołów nie wchodzą bo nie wierzą lub mają na pieńku z Panem Bogiem. Ale to niczemu nie przeszkadza, naprawdę. Można uwielbiać gotyk, choćby z przekory lub współczucia, bo był to najbardziej upokorzony i wyśmiany styl w historii sztuki. Mnie się zawsze podobało kibicowanie przegrywającym i przegranym, więc jest to też jeden z powodów, dla których wielbię ten pokręcony i strzelisty styl w architekturze. Poza tym mijam masy Azjatów w katedrach Europy i jakoś nie sądzę, aby wiara/niewiara stała na przeszkodzie dla admiracji wobec ducha budowniczych katedr. A nawet jeśli nie porusza Was gotyk, nie dotyczy katolicyzm to możemy gawędzić sobie pokojowo , bo gardząc tym architektonicznym stylem jesteście w jednej drużynie z takimi np. klasykami i Napoleonem III, który kazał wyburzyć w samym tylko Paryżu jakąś pokaźną liczbę gotyckich kościołów. O gustach ponoć się nie dyskutuje więc wszyscy jesteśmy „kryci”.
Właściwie im bardziej ktoś nie cierpi gotyckich katedr i kościołów, tym bardziej jest powód, aby skonfrontować z nim swoją niechęć. A nuż okaże się, że nie mieli racji, ci co uważali, że nawet najbardziej odpornym zmiękną serca bo te koronowe rozety, strzeliste wieże i misterne sklepienia stworzone zostały właśnie po to, abyśmy odczuli naszą małość przed Bogiem?
Czy znajdą się tacy, którzy przestępując próg najwspanialszych świątyń wciąż czują się samowystarczalni, wystarczająco inteligentni i sprytni, aby wziąć się za bary z życiem, losem, śmiercią ? Podejrzewam, że mało jest takich ludzi bo wewnętrzne poruszenie odczuwane na widok tej koronkowej pracy mistrzów rzeźby i malarstwa,podpowiada, że oto istnieją szlachetne wartości, przed którymi głowę trzeba pokornie pochylić. Owszem, nie każdy potrafi „czytać” przesłanie architektury bo podstawowym wymogiem, aby zaczęła do nas mówić jest jednak jakaś dojrzałość a nawet doświadczenie cierpienia. Dopiero po zaliczeniu paru zakrętów w życiu może się okazać, że wreszcie mamy szansę podialogować z bryłą dziwacznego, paskudnego lub dla odmiany pięknego budynku (co postaram się udowodnić w następnych wpisach). Dla mnie wiele mówiącym znakiem, jest obserwacja, że turyści i zwiedzający najpiękniejsze katedry, choćby byli innych religii i kultur, momentalnie ściszają głos i chodzą lekko jakby zgarbieni. Trudno rozeznać, czy przytłacza ich potęga piekna architektury czy może jednak Boga, na którego ta wskazuje… W każdym razie to działa!
A widział ktoś, żeby ludzie umilkli, ściszyli głos stojąc en face Pałacu Kultury ?
Jak przemawia Pałac Kultury i Nauki? Dla mnie – językiem buty i arogancji. Kloc, który miażdży i mówi za Majakowskim: „Jednostka? nic nie znaczy, jednostki głosik cieńszy od pisku”. Przytłaczająca wysokość, ale bez smukłości, więc jednak gabarytowo bydlę bez wdzięku. Iglica nic nie pomoże i te sterczyny naokoło też nie zwiodą, że strzelistość gotyku była tu inspiracją dla inżynierów. Masa kamieni i granitu, która usiłuje unieść jakąś ideę, ale skoro idea była do kitu, toteż nie umiała wymyślić nowego kanonu piękna. Wniosek: dobra architektura umie dialogować z człowiekiem, a kiepska burczy albo przygniata jak ten nasz warszawski „Pekin”.
Kończąc tę przydługą prelekcję, życzę Wam rozsmakowania się w gotyku. Smacznego!
Jak się Pani rozkręci to powstanie kilkutomowa Filozofia Architektury
Jak powstanie… to Panu dam pierwszy egzemplarz. Z wykaligrafowaną dedykacją, rzecz jasna.
Pozdrawiam
Wpadłam z rewizytą.
I muszę przyznać, że wciągnął mnie ten „nielegalny wykład”. Mieszkałam kiedyś w mieście (Stargard Szczeciński), gdzie było naprawdę sporo gotyckiej architektury, więc temat mi bardzo bliski.