subskrypcja: Wpisy | Komentarze

Spisz się na medal

Komentowanie nie jest możliwe

APisanie odręczne stało się reliktem minionych epok, fanaberią wąskiej grupy zapaleńców, hobbystyczną aktywnością garstki miłośników wiecznych piór. Ostatnim bastionem, gdzie pismo odręczne jeszcze się pojawia (choć trzeba przyznać od razu, że w kiepskim, pośpiesznym wydaniu), jest oddział poczty polskiej. Trudno tam zresztą o natchnionych pisarzy i kaligrafów, skoro większość napisów powstaje w rytm mrukliwych ponagleń z okienka w rodzaju: „Tu niech wpisze pełne imię i nazwisko!”.

Gdyby się uprzeć i zacząć stawiać pytania: czy jest za czym płakać? czy warto rwać włosy z głowy, z tego tylko powodu, że pismo odręczne odchodzi do lamusa? – odpowiedź może być tylko jedna: TAK ! (przy czym włosy należy zostawić w spokoju).

Istnieje doprawdy tylko jedna, jedyna grupa zawodowa, którą trzeba dopingować i namawiać, żeby ostatecznie porzuciła wszelkie narzędzia pisarskie na rzecz drukarek: lekarze.

Przyznam, że nie bardzo wiem, jak wyłożyć prawdę o najnowszych zdobyczach naukowych w badaniach nad wpływem czynności pisania na mózg człowieka, żebyście nie zmarkotnieli. Niezbite są ponoć dowody, że człowiek, który pisze ręcznie, angażuje swoją korę mózgową intensywniej i wydajniej niż podczas klepania w klawiaturę. Wykonanie sprawnej czynności grafomotorycznej na „trasie” ręka-oko-mózg wymaga od nas analizy językowej, percepcji wzrokowej, odpowiedniego napięcia mięśni, koordynacji, zdolności motorycznych. Mówiąc krótko: na każdy wykaligrafowany wyraz pracują nieprzebrane masy neuronów.

Teraz, gdy pisząc, wciskam klawisze – najwyraźniej bezczelnie leni się wielki obszar w moim mózgu.  Podłączona do rezonansu magnetycznego przez naukowców ledwie tliłabym jakieś kolory i namiastki aury. Wynik badania pewnie służyłby za dowód mojej bezmyślności. Gdybym jednak ten sam tekst napisała Wam odręcznie, buchałaby na monitorach feeria świateł, żywioł kolorów i widocznych znaków, szaleńczo zajętych pracą neuronów.

Wolę nie zgłębiać jednak tego zagadnienia, bo brnąc konsekwentnie w dalsze rozważania, musiałabym nieskromnie obwieścić, że kaligraf jest najtęższym umysłem pośród uczonych. Przyjemna teza, lecz niestety daleka od prawdy. Faktem jest, że odchodząc od pisma ręcznego, człowiek zgadza się, aby pewne struktury w jego mózgu robiły „krok w tył”. Tak czy owak – pisanie trenuje myślenie, czego dowodzą kolejne odkrycia naukowców, o których w następnym wpisie.

Comments are closed.