subskrypcja: Wpisy | Komentarze
szukaj na stronie
Kaligrafia arabska czyli o strachu przed konkurencją i nie tylko
Kaligrafia to ponoć najważniejsza dyscyplina sztuki islamu. Nie dziwi więc, że arabscy kaligrafowie cieszyli się najwyższą estymą wśród artystów.Ich pracę można porównać, do malarzy tworzących malowidła i freski w kościołach chrześcijańskich. Nadawali widzialną formę słowom swego boga, co uświęcało zarówno ich litery, akt tworzenia, a poniekąd ich samych. Inskrypcje z Koranu na ścianach meczetów i pałaców stanowią niejako zmaterializowane objawienie.
Napatrzyłam się we wrześniu na tysiące (miliony?) owych liter, wyrytych na ścianach Alhambry. O samym pałacu napiszę kiedy indziej bo trudno zbyć milczeniem najwspanialszą budowlę sztuki islamskiej w Europie. Opuszczając najpotężniejszą fortyfikację położoną na 13 hektarach, (dzielnie przez nas wydreptanych w desperackiej chęci zobaczenia niemal wszystkiego), w pobliskim parku natknęłam się na Araba sprzedającego kopie swych kaligraficznych prac. Rozłożył kramik, jak to często bywa, na krawężniku. Właściwie nie mam gwarancji, że był autorem tych prac, ale uznajmy, że nie kłamał. Musiałam poświęcić mu parę chwil życia bo po pierwsze, pomimo wszystkich dzielących nas różnic, zajmował się tym samym rzemiosłem co ja, po drugie, mocno się tym afiszował, choć bajzel miał na kocyku taki, że trudno tu mówić o jakiejkolwiek znośnej ekspozycji, po trzecie -uznałam, że czas najwyższy wejść w posiadanie takich kaligraficznych arabesek, nawet jeśli oferuje kopie zamiast oryginału (przyznajmy, że to nieco bezczelne). Gdy pytałam dlaczego żąda aż takiej sumy za te kolorowe ksero-kopie, wpadł w jakiś ton zawodzenia, że to przecież przepiękne pismo, a papier na którym kopiowano orginał jest jednym z najdroższych, uszlachetnionych i przypomina pergamin. „Tere fere” -powiedziałam w myślach. Papier był mi akurat doskonale znany i opatrzony, bo identyczne arkusze kupowałam w papierowym sklepie na ul. Modlińskiej, gdy produkowałam zaproszenia na własny ślub. Owszem różni się trochę od innych ale bez przesady. Facet zapomniał, że żyjemy w globalnej wiosce. Zanim zapłaciłam za dwa niemałe arkusze musiałam uzyskać od niego jakieś słowo honoru, że nie powieszę na ścianie żadnych modlitw, nakazów religijnych, aktów wiary skierowanych do Allaha i planów ataku terrorystycznego. Jego gwałtowne kręcenie głową, że sprzedaje tylko i wyłącznie wiersze miłosne, odrobinę mnie uspokajało. Nie na tyle jednak, żeby przestać patrzeć podejrzliwym okiem na zapis tego tu… Podoba mi się bardzo kompozycja, harmonia i rytm tych liter, ale nie mogę pozbyć się całego tego balastu myśli, jakie krążą wokół hasła „islam”. Nie, nie jestem uprzedzona, nie jestem rasistką, nie mam w nienawiści, ani w pogardzie, ale mam prawo do smutku, gdy myślę o tym jak podbijają Europę swoją liczebnością. Przemiły starszy Hiszpan, z którym mam zaszczyt wymieniać się myślami i listami, mówił mi, że jak wieść gminna niesie wszystkie niemal sklepy z pamiątkami w Granadzie mają swych faktycznych właścicieli…w Afryce. W Granadzie jest zresztą cała dzielnica arabska, ale jest to pokłosiem historycznych raczej zawirowań, bo tamtejszy kalifat utrzymywał się najdłużej w Hiszpanii. Nie zapominajcie, że Hiszpania przez niemal 7 wieków była pod panowaniem muzułmańskim. Oglądając kolejny mecz el Clasico (Real Madryt kontra FC Barcelona) westchnijcie z wdzięcznością, bo całkiem możliwe, że gdyby Hiszpanie nie powstrzymali islamu, to nie tylko Europa, ale i Ameryka byłyby muzułmańskie. Bardzo to niepoprawne politycznie, co mówię? Ależ ja nie sieję żadnej mowy nienawiści. Myślę głośno o różnych, mam nadzieję -zbyt wydumanych na chwilę obecną zagrożeniach. Na Uniwersytecie w Granadzie jest najlepszy wydział Arabistyki w Europie i sporo studentów spoza naszego kręgu kulturowego. I znów z dobrze poinformowanych źródeł wiem, że ni to w ramach żartu, ni to na poważnie podnosi się czasem kwestię przejęcia kompleksu Alhambry przez arabskich potentatów, którzy roszczą do niej historyczne prawa.
No właśnie. I jak tu wieszać te moje nabytki zapisane kufickim pismem? Ktoś z Państwa się doczytał, zrozumiał? Tam rzeczywiście są strofy o miłości ? Ale mam nadzieję nie dla Osamy Bin Ladena???